wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 6♥

LUCY'S POV:
Wczorajszy dzień był wspaniały. Na prawdę chłopacy są świetnymi ludźmi, jednak cały czas zastanawia mnie zachowanie Zayn'a. Dlaczego jest taki niedostępny? Może po prostu taki ma charakter, a może mnie nie lubi? Oby nie, bo bardzo chciałabym być bliżej niego. To może głupie bo w ogóle go nie znam,ale na prawdę nigdy w życiu nie widziałam przystojniejszego od niego chłopaka. Z drugiej strony, może pomimo tej onieśmielającej urody jest totalnym dupkiem. Nie oceniam, puki nie poznam. Nagle usłyszałam skrzypnięcie zamka w drzwiach.
-Luc, wpadną do nas dzisiaj chłopacy. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?- czy Josh jest na tyle głupi, że uważa, że przeszkadza mi obecność 5-ciu przystojniaków w domu?
-Nie no co ty! To super. O której będą?
-W zasadzie to dzwonili, że już jadą, więc radzę ci się jakoś BARDZIEJ ubrać-powiedział Josh z tym swoim zadziornym uśmieszkiem na twarzy i wybiegł z pokoju. Okej, czyli mam około 5 minut na przygotowanie się. 
Szybko wstałam i zabrałam się za make-up.
W końcu jakoś trzeba się zaprezentować przed chłopakami.. przed Zayn'em. Cały czas mam nadzieję, że dzisiaj będzie inny,że pogadamy, pośmiejemy się, wymienimy nr telefonów.
Kiedy skończyłam robić makijaż zorientowałam się,że właśnie weszli chłopcy. Jak najszybciej tylko mogłam chwyciłam pierwszą lepszą bluzkę i spodnie i przebiegłam niezauważalnie z pokoju do łazienki. Na moje szczęście nikt mnie na razie nie szukał. Skończyłam przygotowania i ruszyłam w stronę salonu, gdzie siedzieli już wszyscy oprócz mnie..

****

HARRY'S POV:
Jest już dość późno. Spędziliśmy z chłopakami cały dzień u Josh'a no i oczywiście pięknej Lucy. Wyglądała cholernie dobrze. Gdybym mógł po prostu siedziałbym i patrzył na nią, myślę że nigdy by mi się to nie znudziło. Widzę jednak jak ona patrzy na Zayn'a. Zapewne jej się spodobał. Tak, oczywiście Harry, bo ty jak zawsze masz zajebiste szczęście i na ciebie lecą tylko ''hot 13'' albo panienki w krótkich spódniczkach. Oby Luc nie była kolejną zabawką Zayn'a i oby nie dała się wpakować w całe to gówno w którym on siedzi.
-Okej, myślę że już się powinniśmy zwijać. Siedzimy tu cały dzień-trochę jednak mi było głupio,że siedzieliśmy i tylko opróżnialiśmy im lodówkę przez cały dzień.
-Ooo, a co Loczku nie podoba Ci się u nas?-zaraz..zaraz, ona nazwała mnie Loczkiem. Nie wiem czemu ale to jest takie.. słodkie? Boże, pierwszy raz uważam, że coś jest słodkie. Co się z tobą dzieje Harry?
-Nie no co ty, jest zajebiście ale jutro rano mamy nagrania itd.. chciałbym jednak się trochę wyspać:)
-Dobra, Harry ma rację. Będziemy się zbierać- w końcu Nialler mnie poparł.
Pożegnaliśmy się wszyscy i wyszliśmy przypominając tylko Josh'owi o jutrzejszej próbie.

LUCY'S POV:
Siedziałam właśnie na łóżku przeglądając twittera, na którym już pojawiło się zdjęcie chłopaków podjeżdżających pod nasz dom z dopisiem: '' Czyżby chłopacy z 1D znowu przesadzają z imprezami? Wkręcili w to Josh'a?'' Okej, tytuł był dziwny,ale nie zamierzałam w to wnikać ponieważ nagle poczułam wibracje telefonu w mojej prawej kieszeni. Wyjęłam telefon. Sms był od kogoś kogo nie mam w kontaktach, jednak pomimo tego go odczytałam:

To co zobaczyłam na ekranie strasznie mnie zdziwiło. Napisał do mnie Zayn!? Przecież przed chwilą wyjechał z chłopakami do domu? W ogóle po co chce mnie widzieć? Skąd ma mój numer?
Tyle pytań miałam w głowie,że już sama nie wiedziałam nad którym z nich się zastanawiać.
W sumie czemu nie wyjść skoro napisał do mnie ten zabójczo przystojny chłopak!
Zbiegłam na dół, zarzuciłam na siebie kurtkę i tylko sprawdziłam co robi Josh. Na szczęście on już spał. Widocznie zmęczyli go nasi dzisiejsi goście.
Wyszłam przed dom i oglądnęłam się za Zayn'em kiedy nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę altanki stojącej w ogrodzie. Okropnie się wystraszyłam.
-Puść mnie! Kim jesteś?
-To ja, Zayn. Wrzuć na luz mała-okej, teraz w tym momencie którym nazwał mnie ''mała'' zamarłam. Niby takie gówniane słowo,ale wspaniale było usłyszeć to z jego ust.
-Ja pierdole,wystraszyłeś mnie! Nie rób tak więcej bo zejdę na zawał.
-Dobra,dobra. Nie gadaj tyle. Chodzi mi o jedną, bardzo ważną sprawę. Masz list prawda?
-Jaki list?
-Nie udawaj. Pierwszy dzień u Josh'a, koleś który uciekł spod drzwi.. coś ci się rozjaśniło słońce?- O kurwa,teraz zaczęłam kojarzyć fakty. Ten list z anonimową pogróżką dla Josh'a. Kompletnie o nim zapomniałam. Zapomniałam nawet powiedzieć o nim cokolwiek Josh'owi.
-Słuchaj mnie uważnie, jutro mija ten drugi dzień. Jutro Josh ma przynieść hajs. Dlaczego on nic o tym kurwa nie wie? Wiem,że Josh nie dysponuje taką gotówką pomimo tego, że jest w jakimś stopniu bogaty. Więc, jeśli nie chcesz żeby stała się mu jakaś krzywda, to będziesz robiła to co mówię. Radzę ci się zgodzić, bo uwierz sprawę z twoim braciszkem można załatwić na prawdę szybko-mówiąc te słowa Zayn wyjął z tylnej kieszeni spodni pistolet i po chwili szybko go schował. Nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. Przecież Josh lubi Zayn'a, myślałam że to przyjaciele..
-Czego ode mnie oczekujesz?-w końcu musiałam się jakoś odezwać.
-Masz dwie, a w zasadzie trzy zasady, których od dzisiaj masz się trzymać. Pierwsza-nic nie mówisz Josh'owi o mnie i o dzisiejszym spotkaniu. Druga-Będziesz grzeczna i będziesz robiła to co mówię. Trzecia- żadnych gierek, żadnych miłości. Zrozumiałaś to?
-Tak, myślę że tak-Cholera, co ja innego miałam powiedzieć. Boję się go i boję się o Josh'a.
Po chwili usłyszeliśmy czyjeś kroki. Z oddali zauważyłam jakąś postać idącą w naszą stronę. W pierwszej chwili nie wiedziałam kto to,ale byłam szczęśliwa że przerwie tą rozmowę.
Nagle niespodziewanie poczułam ręce Malika ściskające moją talię, a zaraz po tym jego wargi dotknęły moich. Całował mnie strasznie nachalnie. Próbowałam się wyrwać lecz jego silne ręce cały czas trzymały moje ciało blisko jego.

-Sorry, nie wiedziałem,że wy.. Po prostu nie było cię w willi i z chłopakami zastanawialiśmy się gdzie jesteś Zayn i pomyślałem,że może poszedłeś do Jo..-teraz mogłam stwierdzić, że to był ewidentnie Harry. Jego głos można rozpoznać wszędzie.
-Dobra, spierdalaj już okej?-wysyczał do niego Zayn i po chwili Harry odszedł od nas idąc w stronę swojego samochodu.

HARRY'S POV:
Wiedziałem, kurwa wiedziałem że ten gnojek będzie chciał się nią zabawić. Nie wiedziałem, że Lucy jest aż tak naiwna. Muszę jakoś ją ostrzec, uprzedzić żeby znów nie było tak jak z jego wcześniejszymi ''zdobyczami''. Ja wiem w co gra Zayn. On nigdy nic nie czuł do dziewczyny oprócz chęci przespania się z nią i wiem,że nigdy nic więcej do żadnej nie poczuje. Oglądnąłem się za siebie a oni dalej się całowali.. A może Luc go kocha, może ona chce z nim być a ja nie powinienem się w to w ogóle mieszać? Wsiadłem do samochodu i pojechałem na pobliskiego klubu. Musiałem jakoś odreagować. Dokładnie prze chią wdziałem dziewczynę, która zaprzątała cały czas moje myśli całującą się z moim przyjacielem. Boli, strasznie boli.
Chyba po prostu muszę się z tym pogodzić,że jej nie będę miał dla siebie. Tak jest zawsze, zabujasz się i zaraz mija..oby tak było i w tym przypadku.

LUCY'S POV:
Zayn przestał mnie trzymać w chwili kiedy samochód Harry'ego odjechał.
-Co ty odpierdalasz? Najpierw mnie zastraszasz a teraz całujesz przy Harry'm!?
-Powiedziałem ci już chyba,że masz robić to co ci każę i na co ja mam ochotę, więc się zamknij. Nie chcę, żeby przypadkiem Harry się tobą zainteresował. Pamiętaj co ci mówiłem! Możesz już iść-mówiąc to odszedł w zupełnie inną stronę niż znajdował się ich dom a potem jeszcze raz się obrócił i pokazał mi, żebym szła do domu.
Pobiegłam w stronę drzwi, weszłam do środka i jak najciszej potrafiłam-dostałam się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i po prostu zaczęłam płakać. W jakie gówno ja się wpakowałam?
__________________________________________________________________
                                                                   *czytasz=skomentuj*
                                     *im więcej komentarzy tym szybciej next*

poniedziałek, 17 lutego 2014

ROZDZIAŁ 5♥- ,,Co ty tu robisz?''

''-No nie wiem Lucy czy to dobry pomysł.
-Nie daj się prosić..-popatrzyłam na niego błagająco swoimi dużymi oczami''


-Lucy,nie dzisiaj na prawdę. Mamy z zespołem dużo roboty, więc i tak nie będzie czasu na żadne rozmowy- odpowiedział Josh. Powiedział to stanowczo i poważnie, więc postanowiłam nie protestować.
-No.. ok. A możesz chociaż mi powiedzieć gdzie to jest?
-Nie,nie mogę Lucy. Nie wiem co zamierzasz..-zaśmiał się jednak według mnie nie było to ani trochę śmieszne,no ale coż..
-Dobra,dobra idź już. Nie zatrzymuje cię.-powiedziałam i nagle coś mi zaświtało.. a może tak samemu się tam dostać..bez pomocy Josh'a.
-Ok Lucy ja idę,paa!-krzyknął tylko już opuszczając dom.
Klucze..klucze gdzie są klucze!? Dostane się tam bez jego pomocy,no może z małą pomocą. Nie wiem dlaczego tak mi zależy by ich poznać. Po prostu wydają się być na prawdę fajni,a jeśli nie to też fajnie porobić sobie żarty z panów 'lalusiów'. Rozglądnęłam się po pokoju i w końcu zobaczyłam klucze na komodzie. Wzięłam je,szybko się ubrałam i wyszłam z domu. Jednak pośpiesznie się zatrzymałam kiedy zorientowałam się, że Josh jeszcze nie opuścił naszego podwórka. Odszedł od samochodu i szedł w stronę bramki. Tak! Świetnie! Nie jedzie samochodem. Więc, mój plan polegał na tym by po prostu pobawić się trochę w detektywa i śledzić Josh'a, ale się chłopak zdziwi. Oby nie obraził się na mnie.. oj tam dobra nie będę zawracała sobie tym głowy. W dość sporej odległości od niego szłam przez główną ulicę. Nagle ten skręcił gdzieś w poboczną ścieżkę. Nie było tam w ogóle ludzi,więc musiałam poczekać aż Josh oddali się o na prawdę duży kawałek. Szedł tą drogą nie dłużej jak 5 minut i zatrzymał się przy małym budynku. Podszedł do niego jakiś bardzo umięśniony facet i wpuścił go do środka. Jak ja miałam tam niby wejść? Ochrona.. wszędzie ochrona. Nagle usłyszałam dźwięk podjeżdżającej śmieciarki. Dwoje mężczyzn wystawiło przed ich malutkie studio dwa kosze na śmieci . Widać,że były nowe. Być może te ich całe studio mieści się tu od niedawna. No cóż miałam jedno wyjście,żeby się tam dostać. Podbiegłam po cichu do jednego z koszy i weszłam do środka. To było totalnie głupie ale tak strasznie chciałam już ich poznać i przy okazji pokazać bratu,że nie będzie moim drugim 'tatusiem'. Też potrafię się sprzeciwić. Siedziałam tak około 2 minut i nagle poczułam ,że kosz na śmieci sunie się razem ze mną. Było słychać też rozmowę między dwoma ochroniarzami. Czyli osiągnęłam cel! Dostałam się do środka. Rozmowa ucichła, więc postanowiłam zaryzykować i wyjść z kosza. Ku mojemu szczęściu nikogo tam nie było. Kosz został postawiony przy wejściu do samego studia, a tamte drzwi nie były już jakkolwiek zabezpieczone. Stałam teraz przed studiem w którym właśnie przebywa najsławniejszy na świecie boysband.. nieźle Luc,nieźle.
Obmyślałam właśnie, co ja teraz właściwie mam zrobić kiedy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Niestety, to był ochroniarz.
-Przepraszam bardzo,ale jak się tu dostałaś i czego tu szukasz?-no ładnie, wpadłam. Co ja mam teraz powiedzieć..że jestem wielką fanką i przyszłam popatrzeć.. nie.. to może.. kurde brak pomysłów w mojej głowie mnie przerażał.
Po chwili usłyszałam,że ktoś woła moje imię..
-Luc! Co ty tu robisz!? Jak się tu dostałaś!?- przybiegł Josh.. widziałam, że był zdenerwowany.
-Właściwie,to pytałem o to samo,ale nie rozumiem skąd znasz jej imię Josh?-zapytał ochroniarz.
-To.. to jest moja siostra, możesz ją puścić, nie jest niebezpieczna..raczej-podkreślił te ostatnie słowo i spojrzał na mnie groźnie.
-Nie,ja nic nie zrobię. Po prostu strasznie chciałam zobaczyć gdzie pracujesz, jak grasz i jakich masz przyjaciół, a to jak się tu dostałam to już pozostawię dla siebie-Josh uznał by mnie za chorą psychicznie gdybym opowiedziała mu to co zrobiłam, żeby się tu znaleźć.
-Paul,możesz się nią nie martwić. Będę jej pilnował.-Ta wściekła mina Josh'a nadal nie schodziła z jego twarzy.
Pociągnął mnie za rękę i weszliśmy razem do studia. Zobaczyłam ich.. i zobaczyłam jego.. ciemnego bruneta z dość ciemną karnacją. Tego ze zdjęcia.. Dziś też miał koszulkę z Guns n' roses. Chwila.. to był chyba Zayn z tego co pamiętam.
-Chłopaki to moja siostra Lucy, która strasznie chce was poznać. Śledziła mnie i potem jakimś cudem się tu dostała.-zaczerwieniłam się na te słowa. Josh, mógł to jakoś inaczej powiedzieć.
-Hejka,miło poznać!-krzyknął radośnie jeden z nich-blondyn.
-Um, hej.-nagle jakoś moja pewność siebie spadła do poziomu ''zero''.
Wszyscy się ze mną przywitali i obdarzyli mnie uśmiechem bądź uściskiem, jednak nie on..nie Zayn.. dlaczego? Rzucił mi tylko zimne 'siema' i wrócił do przeglądania jakichś papierków. No cóż, widocznie ja nie wywarłam na nim takie wrażenia jakie on wywarł na mnie. Był na prawdę boski, taki męski..widać, że wiedział co to dobra muzyka skoro nosi koszulkę z Guns'ów :) Ugh i do tego tak seksownie przegryzał wargę..

-Ok,Lucy możesz tu usiąść i posłuchać jak gramy, tylko za dużo nie hałasuj.-odezwał się do mnie chłopak z burzą loków na głowie. Sprawiał wrażenie miłej osoby. Em.. być może aż zbyt miłej i delikatnej. Nie będę chłopaka oceniać.. Próbowałam wsłuchać się w muzykę,lecz moje myśli cały czas krążyły wokół niego..Zayna♥

                                                            *oczami Zayn'a*
Zastanawiam się czy Josh na prawdę nie ma co do roboty, tylko przyprowadzać jakieś dziewczyny na próbę? W sumie nie jest brzydka. Przypomina taką gorącą laseczkę z okładek moich ulubionych gazet. Ciekawe czy byłaby dobra 'w tych sprawach'. Dobra, Zayn o czym ty myślisz-skarciłem się w myślach. Przychodzi do nas jakaś laska a ty już masz jakieś fantazje.. No ale cóż, nie odmówiłbym jej wspólnego 'numerku'. Jest za bardzo gorąca..

                                                     *oczami Harry'ego*
No, nie wiedziałem ,że Josh ma siostrę. A co lepsze, nie wiedziałem, że ma tak śliczną siostrę. Jest na prawdę cudowna, kurwa aż ciężko skupić się na czymś jak siedzi tak blisko ciebie.. Fajnie byłoby ją bliżej poznać. W sumie skoro ona tak bardzo chciała nas poznać to chyba nie będzie stawiała oporu na po prostu lepsze poznanie.. okej, tylko spokojnie Harry,nie rób sobie nadziei i skup się na pracy-powiedziałem w myślach i powróciłem do czytania tekstów piosenek.

                                                     *oczami Luc*
Chłopacy są na prawdę świetni. Bardzo profesjonalni a zarazem mega wyluzowani. Nie dziwię się, że Josh lubi spędzać z nimi czas. Też chciałabym to robić częściej.. um.. chyba najbardziej z Zayn'em.. ale on chyba jakoś nie ma na to najmniejszej chęci.
-Ok! Koniec, było świetnie!-oznajmił Josh. -Luc, to my idziemy po kurtki,a ty tu chwilę poczekaj ok?
-Jasne!:)
Nie było ich może już z 5 minut, więc ja postanowiłam rozejrzeć się po nagrodach, które wisiały na ścianach. Było ich mnóstwo. Nagle usłyszałam zachrypnięty głos obok mnie.
-Dużo nie?- to był Harry, cała reszta była jeszcze w ''przebieralni'' czy ''szatni'', nie wiem jak oni to nazywają.
-Tak, na prawdę strasznie dużo. No w sumie nie dziwie się po tym co dzisiaj słyszałam.
-Podobało ci się Lucy?
-Chociaż nie słucham takich piosenek to.. no muszę stwierdzić, że najgorsi nie jesteście-powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Nie jesteśmy najgorsi? No,mogłaś to powiedzieć bardziej przekonująco, ale to chyba komplement, więc dzięki:)-teraz dopiero zauważyłam,że Harold ma dołeczki w policzkach, co ewidentnie dodawało mu uroku!
-
-Em.. Lucy,może chciałabyś...-Harry zaczął coś mówić kiedy nagle weszła reszta zespołu. Szczerze mówiąc nurtowało mnie to co chciał mi powiedzieć,jednak zaraz moją uwagę znów przykuł Zayn. Wyglądał bosko,nie da się tego nawet opisać.
-Później...ok?-powiedziałam Harry'emu bo widać,że nie chciał pytać przy innych. Okej, to było dziwne,ale.. 
-Jasne-powiedział to już zdecydowanie mniej entuzjastycznie i odszedł w stronę Louis'a.

____________________________________________________________________________
Po troszkę sporej przerwie napisałam w końcu rozdział 5! ♥
Hope you like it!
Trochę wyszedł taki.. dziwny:) ale mam nadzieję,że jest znośny.
CZYTASZ=SKOMENTUJ! ♥
15 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ:>
Wiem,spore wymaganie ale dacie radę kochani!:*
See you x

sobota, 8 lutego 2014

ROZDZIAŁ 4♥- ''Tak, to ja''

''Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam,że to on i pośpiesznie otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu to nie był Josh. To był..''

Właśnie nie wiem kto to był! Mogłam tylko w oddali zauważyć postać chudego i wysokiego mężczyzny z kapturem na głowie. Eh, pewnie to po prostu szczeniackie zabawy chociaż on nie wyglądał mi na jakiegoś małego dzieciaka.. Już miałam z powrotem zamknąć drzwi, jednak dopiero teraz zauważyłam na wycieraczce jakąś kartkę. Nie była ona ani w kopercie, ani jakoś ładnie udekorowana. Zwykła biała kartka A-4. Podniosłam ją i spojrzałam na treść. To co zobaczyłam mnie dosłownie zamurowało. Wiadomość ta była napisana wyciętymi z gazety i wklejonymi literkami. A jej treść przeraziła mnie jeszcze bardziej:

'' Dobra, nie mamy zamiaru się już tak dłużej bawić, rozumiesz?! Za 5 dni dni, tam gdzie zawsze, masz być sam i mieć przy sobie tylko pieniądze''
Boże, nic nie rozumiałam. Może to po prostu jakaś pomyłka, albo właśnie szczeniacki wybryk.. nie wiem ale na sama myśl o tym,że to na prawdę może być do Josh'a cało ciało zalała mi fala gorąca powodując drganie.
Co ja mam teraz zrobić... Dać mu to? A może nie? Kompletnie nie wiem co mam robić, to straszne...
Chyba, że ktoś gra ze mną w takie głupie gierki.. Nie mogłam już dłużej nad tym myśleć, bo nagle drzwi do domu się otworzyły. Mimo tego iż byłam prawie pewna, że to Josh strasznie się wystraszyłam. Podeszłam bliżej przedpokoju i nagle usłyszałam głos.. damski głos.
-Josh! Gdzie jesteś misiaczku? Halooo. -Kobieta ta miała wyjątkowo drażniący glos. Na prawdę, piskliwy, bardzo wysoki.. Przestałam się już bać bo w sumie co jakaś kobieta może mi zrobić. Kobieta z przerażającym głosem. Zaśmiałam się w duchu i weszłam do przedpokoju.
-Josh'a nie ma, przykro mi. Aha, no i jest coś takiego jak dzwonek. Mogłabyś go użyć następnym razem,hmm?- Teraz już zdołałam dobrze ją zobaczyć. dziewczyna ma na sobie obcisły czarny top i różową spódniczkę, która ledwo zakrywa jej pośladki. Do tego mała kopertówka również koloru różowego i okulary przeciwsłoneczne. Z twarzy jest na prawdę ładna, jednak tona 'tapety' i samoopalacza po prostu psuje wszystko. Widocznie często używa też prostownicy, czy coś ponieważ jej włosy były tak zniszczone, jak chyba u nie wielu dziewczyn na świecie . No ale,nie oceniaj książki po okładce...
-Kim ty jesteś i co robisz w domu Josh'a . Tak w ogóle jakim prawem mi rozkazujesz?!
-Jestem Lucy, tak mi też bardzo miło cię poznać. Ja jestem siostrą Josh'a i jak na razie u niego mieszkam.
-Siostrą? To teraz już tak Josh nazywa swoje panienki do towarzystwa- widać było,że jej pewność siebie nagle ją opuścila.
-Nie!Nie! My z Josh'em.. Ughh, my nie.. no po prostu my jesteśmy rodziną. nic nas nie łączy!
-Czyli jeśli jesteście rodziną to.. macie takie samo nazwisko?
-Zapewne tak.
-Czyli Lucy Devine? Ok,wierze ci. Powiedzmy, że pogadam o tym jeszcze z Josh'em.- Lucy Devine...Lucy Devine? Zaraz, jaka Devine? Josh ma tak na nazwisko? Ale jak to możliwe, przecież on powinien mieć na nazwisko Rain..
-Umm.. Tak,tak. Na pewno z Josh'em sobie wszystko wyjaśnicie,spokojnie.
-Dobrze,nie drążmy tematu. Josh zapewne poszedł na jakąś próbe czy coś, jakoś sztywno tu. Włączę radio!- próbe? jaką próbę, próbę czego? Ok, wolę już się zagłębiać. Usłyszałam muzykę płynącą z radia. Przecież włączyła je .. zaraz, no właśnie ja nawet nie znam jej imienia! Głupia Luc!
-Wiesz, tak głupio wyszło,ale nie zapytałam cię nawet o imię..Więc jak się nazywasz?- skąpo ubrana blondynka popatrzyła na mnie z przyjaznym uśmiechem. Na prawdę, coraz bardziej mnie zadziwiała. Myślałam,że będzie to pusta lalunia, a jednak ona wcale nie jest taka. To dobrze,prawda?
-Jestem Gabrielle, ale mów mi Gab jeśli możesz.
-Jasne, piękne imie, am.. to ty jesteś dziewczyną Josh'a tak?
-Jak najbardziej- widać, że jest z tego bardzo dumna. Widocznie są szczęśliwi.
-Od jak dawna, jeśli moge wiedzieć.
-Od czasu kiedy był z chłopakami na koncercie w Bradford. To moje rodzinne miasto. Tam się poznaliśmy i tak to wyszło. Jestem na prawdę z nim bardzo szczęśliwa, twój brat to nie człowiek, to anioł. -to było piękne, mówiło to z takim wielkim uczuciem. Widać jak bardzo go kochała.. jak bardzo mu ufała.
-Jak to koncertu, nie rozumiem?- postanowiłam jednak w końcu o to spytać.
Jednak w tym samym momencie do domu wszedł Josh. Jakby nie mógł chwileczkę później.. no coż.
-LUCY! Gdzie jesteś?- stanął w salonie i od razu w jego ramiona rzuciła się Gabi. Czule go pocałowała, jednak on nie raczył nawet obdarzyć jej uśmiechem. Nie wiem co z tym ''aniołem'' jest nie tak -.- Widocznie był bardzo zdziwiony jej obecnością w domu.
-Josh, nie ładnie przerwałeś nam rozmowę..-odezwała się Gabi.
-Oh,sorry. A o czym tak rozmawiałyście?
-O niczym- rzuciłam pośpiesznie. Nie chciałam by Josh wiedział, że jestem trochę zbyt ciekawska..
-Jak to o niczym? Rozmawialiśmy o waszych koncertach. W sumie nie zaczęłyśmy bo nam przeszkodziłeś. Nie powiedziałeś jeszcze nic Lucy? - oj, i tego bałam się najbardziej. Widziałam jak na czole Josh'a pojawiły się poziome zmarszczki .Widocznie nie był zadowolony z tego co usłyszał.
-Gabi, miałem z nią o tym porozmawiać sam. No ale jeśli zaczęłyście to trzeba już to skończyć..Posłuchaj Luc, nie wiem czy wiesz ale mam inne nazwisko niż ty. Jestem Josh Devine. Zmieniłem je kiedy tylko skończyłem 18 lat, nie chciałem się utożsamiać z rodziną.. - teraz mnie oświeciło. Josh Devine. Przecież tak nazywał się z tego co się orientuje perkusista zespołu.. kurcze, jak oni się nazywali. One Direction, czy coś. Ten zespół za którym szaleją miliony albo i miliardy nastolatek. Może to po prostu zbieg okoliczności, a może to w ogóle tylko jakieś moje urojenie. Nie słucham takiej muzyki. Osobiście wolę mocniejsze kawałki..
-Josh, czy ty.. czy ty jesteś..- nie dał mi skończyć.
-Tak,jestem perkusistą zespółu One Direction, jeżdżę w trasy koncertowe itd..- w sumie nie o to chciałam spytać ale teraz już wszystko mi wyjaśnił.
-Wow, bracie gratuluje.. przepraszam,że może jakoś cię uraziłam tym,że cię nie rozpoznałam,ale nie słucham tego zespołu.
-To może już czas zacząć Lucy!- krzyknęła Gabi. Po chwili puściła na youtube jeden z ich kawałków. Było to 'Little Things'.. Wow,nie wiedziałam że ich piosenki mają taki głęboki przekaz.. są piękne. Nagle zauważyłam jedno ze zdjęć na stoliku. Wyglądało ono tak:
-To cała ekipa?- spytałam oczekując odpowiedzi Josh'a.
-Tak, to ja a ten pierwszy i czwarty z lewej i dwóch pierwszych z prawej to członkowie 1D.- mój wzrok skupił się jednak tylko na jedym z nich. Dość wysoki,ciemny brunet w bluzce z Guns n' roses, czyli zespołem który wielbię! Czerwone buty i luźne spodnie jeans'owe. Nie powiem niezłe ciacho. Reszta też niczego sobie, ale ten był .. wyjątkowy♥
-Ej Josh, a ten 4-ty z lewej.. on ma kogoś?- widocznie rozbawiło to Josh'a
-Haha, Zayn. Tak,niestety jest zajęty mała. Nie nakręcaj się tak od razu!
-Ej,ludzie ja już lecę do domu, pa Lucy. Pa kochanie!- usłyszałam pożegnanie Gabi i odpowiedziałam jej tylko krótkim 'Pa' po czym wróciłam do salonu,gdzie siedział Josh.
-Posłuchaj Lucy, chciałem się przeprosić.. -zauważyłam jak ciężko było mu to powiedzieć.
-Nie ma sprawy, rozumiem cię Josh, strasznie mi przykro, że czułeś się tak odrzucony i przepraszam też za to,że nie starałam się cię zrozumieć już na samym początku.
-To nie twoja wina. Wszystko przemyślałem. Chcę, żeby było lepiej ,wiesz.. między nami.-uśmiechnął się szczerze. Chyba pierwszy raz odkąd go zobaczyłam. Również się uśmiechnęłam i go przytuliłam.
-Ok celebryto zapomnijmy o tym 'początku' :* Nieźle.. mam brata, który gra w jednym z najpopularniejszych zespołów świata. Pewnie ciężko ci się pracuje z tego typu 'gwiazdeczkami'.. ich zachcianki i takie tam?
-Co? no co ty.. to normalni ludzie. To moi przyjaciele. Wyluzowani i korzystający z życia chłopacy. Gorzej z tym jak trzeba być poważnym,to już im gorzej wychodzi.- zaśmiałam się.
-Może chcesz ich poznać Luc? -kontynuował dalej..
-Tak! Wezmę od nich autografy i sprzedam. Będę miała na nowe ciuchy i jeszcze ci się przez parę miesięcy do czynszu będę dorzucać!
-Grabisz sobie siostrzyczko..-spojrzał na mnie udając złą minę, co mnie strasznie rozśmieszyło.
-No co, to jak? Fundniesz siostrzyczce pare nowych ciuszków, za pomocą tych chłopaczków?
-I bez chłopaczków ci fundnę. Okej, Lucy ja już muszę lecieć na nagranie, będę do 3 godzin. Lodówka pełna,dasz rade.
-Oooo, to może ja pójdę z tobą i zapoznasz mnie z 5-cioma gwiazdkami showbiznesu co?
-No nie wiem Lucy, czy to dobry pomysł.
-Nie daj się prosić.. - popatrzyłam na niego błagająco moimi dużymi oczami.
-.....

________________________________________________________________________________
Mamy 4 rozdział! Przepraszam, że nie dodałam wczoraj ale przyjechała do mnie rodzina i nie miałam dostępu do komputera.
Mam nadzieje,że wam się spodoba chociaż pisany na szybko:(
Tak,tak znów mało akcji, ale już w następnym rozdziale doczekamy się 1D! ♥
Co do wątku z tą kartką z pogróżkami to jeszcze wrócę, spokojnie. Luc sobie o tym przypomni.
Nowy rozdział pojawi się w poniedziałek :)
See u x



czwartek, 6 lutego 2014

ROZDZIAŁ 3♥ -''Witaj Londyn!''

''A jeśli to właśnie tak ma się kończyć się moje życie...''

Nagle poczułam silne uderzenie w głowę, nie wiedziałam nawet co to było, ale sprawiło mi straszny ból. Nie miałam czasu się nawet zastanowić bo właśnie w tej chwili kompletnie urwał mi się film...
-Halo,pani Rain! Pani Rain słyszy mnie pani? Halo..
Zaraz co? Co się dzieję? Gwałtownie wstałam co spowodowało bardzo silne ukłucie w mojej głowie.
-Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Jaka Pani Rain?- przez moją głowę przechodziło tyle myśli na sekundę, że nie mogłam ich zliczyć.. nic.. po prostu mętlik w głowie. Boże.. co się ze mną dzieje? Zaraz, ale jak to Pani Rain?
-Pani Rain jest pani w szpitalu, po wypadku samolotu. Została pani ciężko uderzona w głowę. Najprawdopodobniej była to walizka, która spadła na panią w wyniku turbulencji w samolocie.-
Pani Rain? Szpital? Wypadek? Walizka? Okej,okej, wszystko rozumiem ale dlaczego ja nic nie pamiętam.. N I C.
-Przepraszam,ale ja nic nie pamiętam.. em.. nie pamiętam nawet ja..jak się nazywam?
-Z tego co mówi pani dowód nazywa się pani Lucy Rain. Nie wiedziałam,że obrażenia te mogą przynieść takie skutki. Za chwilę przyjdzie lekarz. Powiadomię go o wszystkim. A pani proszę, niech odpoczywa. I broń Boże nigdzie się nie rusza!-
Nie to nie możliwe... jak mogłam stracić pamięć. Nawet nie wiem kim jestem,nie wiem czy mam tu kogoś bliskiego, nie wiem gdzie się urodziłam, nie wiem.. nie wiem totalnie nic..
-Panno Rain zabieram panią na badania! Wszystko pani dokładnie wytłumaczę,wszystko będzie dobrze...

                                               *tydzień później*
-Panno Rain,jak pani samopoczucie? - usłyszałam mojego lekarza ,który oparł się o framugę drzwi.
-Jest dużo lepiej, na prawdę tak się cieszę, że to wszystko już za mną!-
Tak! Odzyskałam pamięć, pamiętam już prawie wszystko do momentu wypadku samolotu. Okazało się,że to tylko był chwilowy brak pamięci spowodowany szokiem. Dziekować Bogu, że to tylko na tym się skończyło. Dzisiaj przyjeżdża po mnie mój brat Josh i mam dostać wypis! Wspaniale, tak długo już na to czekałam. Znów jednak zaczęły mnie przytłaczać te wszystkie obawy i wątpliwości związane z życiem w Londynie. Z rozmyśleń wyrwał mnie nieznajomy mi głos. Zauważyłam w drzwiach no nie powiem, przystojnego,dobrze zbudowanego mężczyzne.
-Um.. Hej, to ty jesteś TA Lucy tak?
-Tak, to ja jestem TA Lucy, która ledwo nie straciła pamięci i życia w samolocie do Londynu a teraz oczekuje właśnie na swojego brata.
-No to się doczekałaś, jestem Josh.- powiedział to jakoś oschle i bez uczuć co mnie zaniepokoiło, no ale w sumie nie miał chyba powodów do radości.
-Josh czy możesz mnie już stąd zabrać..proszę.
-Jasne,idziemy. - Wziął moje walizki i ruszyliśmy w stronę samochodu. Myślałam, że zobacze zaniedbane, niskiej rangi auto. A tu co? Zatkało mnie. Totalnie zatkało.Lamborghini.. to takim autem wozi się mój brat. Woow, u nas w Warszawie, nie można było nigdy zobaczyć takiego na ulicy.
-Masz zamiar wsiąść czy, nwm napisać ci zaproszenie?- znów odezwał się tak.. oschle.

Posłusznie wsiadłam do samochodu. Była cisza. Postanowiłam ją jakoś przełamać.
-Bardzo fajny samochód,na prawdę jest ekstra.
-Dzięki, nic wielkiego. - Nic wielkiego? Co z nim do cholery jest nie tak. Wiele chłopaków w jego wieku zbiera na jakieś autko za parę tysiaków, a on mówi że Lambo to nic wielkiego!?
-Aha, a mogłabym wiedzieć, gdzie pracujesz? Jak się utrzymujesz?- kurcze,może jednak to jednak nie ten moment no ale cóż..
-Nie wiem czy nie zadajesz za dużo pytań jak na pierwsze spotkanie hmm?
-Ok,jeśli nie chcesz po prostu mi nie mów.
-Spokojnie, wszystkiego się dowiesz niedługo, a teraz już musimy wysiadać, jesteśmy na miejscu. - Szczerze mówiąc wyobrażałam sobie te spotkanie inaczej, że będzie miło, będziemy się śmiali i się polubimy a teraz jakoś się na to nie zapowiada. Nie oceniam, może po prostu jest między nami jeszcze jakaś 'bariera'.
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę domu. No nieźle, mój brat ma swój dom,a nie mieszkanie 'kawalerskie' w bloku. Jednak to co zobaczyłam przerosło wszelkie oczekiwania, wszelkie!
Tak się prezentował dom mojego brata:

Powiem tyle, nie wiem skąd on na to wszystko miał pieniądze, ale zapewne prędzej czy później się dowiem.
A może on jest po prostu członkiem jakiegoś gangu,jakiejś szajki, albo nie wiem- okrada jakichś bogaczy!? No bo przepraszam,ale pieniądze na drzewach nie rosną, no przynajmniej w Polsce nie.
-Lucy, możesz już wejść do środka?
-Tak,już idę..
Weszłam do pięknej można nawet rzec, że willi . W środku było równie pięknie jak na zewnątrz. Jednak między nami dalej był 'mur'. Nie wiedziałam co mam powiedzieć..aż w końcu się odezwałam.
-Josh,może oglądniemy razem jakiś film w ramach hm.. poznania czy coś?
-Na prawdę Lucy, nie mam na to ochoty. Nie wiem co ty sobie wyobrażasz, że ja cię tu zaprosiłem i że skacze z radości ,że będę musiał mieszkać z moją si.. z tobą!
-Tak, Josh tak właśnie myślałam.. Rodzice mi mówili..
-Rodzice? Oni mówią dużo. Mi też kiedyś jak byłem mały mówili,że mnie kochają, a potem pozbyli się mnie bo byłem tylko jakimś pieprzonym utrudnieniem w ich życiu! A ty.. ty nie masz na co kurwa narzekać, miałaś ich przez cały czas tylko i wyłącznie dla siebie, rozumiesz!?
-Josh,ja .. mi jest tez bardzo przykro, ale ja nie miałam na to wpływu kiedyś.. nie chcę żeby przez to nasze relacje od razu były na przegranej pozycji. Masz do mnie żal, tak?
-Lucy, to nie jest takie łatwe... Musisz dać mi czas... ja po prostu nie mogę sobie wyobrazić tego,że oni mnie oddali a tobą się zaopiekowali i miałaś wspaniałe dzieciństwo nie takie jak moje. Cały czas krążą w mojej głowie myśli z dzieciństwa, że ty..ty tak jakby zabrałaś mi rodzinę.. chociaż sama nią jesteś.. Kurwa, to niedorzeczne. Przepraszam!- mówiąc to wyszedł z domu. Nie wiem gdzie poszedł..
To straszne, myślałam ,że on z ciocią też miał takie świetnie dzieciństwo, lecz się chyba jednak myliłam..
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam, że to on i pośpiesznie otworzyłam drzwi.
Ku mojemu zdziwieniu nie był to Josh. To był...
______________________________________________________________________________
No i jest rozdział 3! Kochani, wiem że mógł ten rozdział was trochę zawieść bo mało się dzieję, jednak kiedy w końcu w opowiadaniu pojawi się Harry, na pewno będzie ciekawiej:*
WIDZISZ=SKOMENTUJ PROSZE! TO DLA MNIE OGROMNA MOTYWACJA ♥
A następny rozdział pojawi się albo jutro albo w sobotę.
Jeśli pod tym rozdziałem będzie więcej niż 5 komentarzy będzie jutro,a jeśli mniej to w sobote:)
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, piszcie swoje nazwy twitter'ów w kom:>
Mój to: @JuliaLucyStyles  , See you xx

wtorek, 4 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2 ♥ - ''Samolot masz jutro rano..''

'' -PRZESTAŃCIE ROZUMIECIE!? NIGDZIE NIE JADĘ! NIGDZIE!!!!
Uciekłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi pogrążając się w rozpaczy:( ''


Nie rozumiem, już nic nie rozumiem.. Czy oni postradali zmysły! Jak tak nagle mogę zostawić wszystko i wyjechać do jakiegoś chłopaka, którego w ogóle nie znam.. do...do.. mojego brata. To cały czas jest dla mnie nierealne. A może to tylko sen,nie wiem. Wiem,że nigdzie się nie mam zamiaru stąd ruszać.
Z rozmyśleń wyrwał mnie trzask zamka w drzwiach. Skąd oni mieli klucze? Ugghh..
-Córeczko,proszę my chcem..
-Nic nie chcecie! Myślicie,że mi jest teraz łatwo? Dowiaduje się o tym, że mam brata do którego mam jechać i jeszcze wy liczycie na to, że zamieszkam u niego i zacznę studia!
-Luc,wiemy że jest ci trudno, my chcieliśmy przeprosić..
-Diana,nie ma co owijać w bawełnę!- nagle z wielkim wyrzutem, raczył odezwać się mój ojciec. Jego gadania tym bardziej nie miałam zamiaru słuchać. Nienawidziłam go, po prostu go nienawidziłam. Trzymał mnie pod kloszem,nie patrząc na to co myślę,co czuje, czego pragnę. Obchodziły go tylko te jebane interesy!
-Masz samolot jutro rano, lecisz tam czy tego chcesz czy nie. Wszystko jest przygotowane. Dyrektor twojej szkoły też już jest poinformowany. Więc zamiast się nad sobą użalać zacznij pakować torby mała.
Nie zniosę tego dłużej! Wstałam z łóżka ,zbiegłam na dół i po prostu wyszłam. Słyszałam tylko przez chwilę wołanie matki,ale zignorowałam ją. Gdzie mam teraz iść? Postanowiłam udać się do Angie, muszę z nią pogadać..
                                                     *w domu Angie*
-Ale jak to? I oni powiedzieli ci o tym dopiero teraz?- widać, że tylko ona potrafiła mnie zrozumieć.
-Taa.. ja na prawdę nie chce tam jechać Angie, proszę Cię.. ja już nie wiem co robić.
-Kochanie,nie denerwuj się. Pojedziesz tam, posiedzisz trochę i wrócisz. Pozwiedzasz Londyn.To wspaniałe miejsce, dasz radę Luc:)
-Eh..może i tak. Dziękuje Angie♥ Jesteś wspaniała,będę dzwonić do ciebie codziennie i zdawać raport z dnia, zgoda?
-Zgoda,ale pamiętaj jeśli coś by się działo.. dzwoń. Proszę,dzwoń..- Teraz to była ta chwila w której mogłam dziękować Bogu,że mam tak cudowną przyjaciółkę. Chciałam ukryć łzy napływające do moich oczu i chyba na szczęście mi się to udało. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. O,sms.

Od: Max
        '' Lucy,słyszałem o twoim wyjeździe. Twoi rodzice mi wszystko wytłumaczyli.. Proszę, spotkajmy się. Chciałbym chociaż się z tobą pożegnać. Love u!
                                                                                          Max xx ''

Jeszcze tego brakowało. Nie miałam siły się z nim spotkać i słuchać tego jak to będzie tęsknił i jak to bardzo mnie kocha. On chyba nigdy nie zrozumie,że ja nic do niego nie czuje, ja po prostu.. ja nawet nie chciałabym takiego człowieka jako swojego przyjaciela, a tym bardziej chłopaka.
-Luc, ej stało się coś? Kto to napisał?
-Emm.. nie nic nic, wiesz już będę się zbierać Angie, dziękuje bardzo. Tak strasznie ci dziękuje, może to nie taki zły pomysł z tym Londynem. Rozerwę się, nie będę pod ciągłym nadzorem ojca. Kocham cię, będę dzwoniła kiedy tylko się da!-
Pożegnałyśmy się i ruszyłam w stronę domu. Przez całą drogę analizowałam plusy i minusy tego wyjazdu.. Może to jednak na prawdę nie taki zły pomysł. Dasz radę Lucy, jesteś silna.. Próbowałam pocieszyć się w duchu.
Weszłam do domu, gdzie już w drzwiach czekali na mnie rodzice. Widziałam jak mocno rozwścieczony jest ojciec.
-CÓRKO! Marsz do pokoju i już dzisiaj chcę widzieć twoje spakowane walizki. Idź wcześniej spać,bo już jutro o 5 musimy być na lotnisku. No,już już nie ma cię tu! - Już w o wiele lepszym humorze,chociaż również z milionami obaw ruszyłam do pokoju. Spakowałam walizki, ogarnęłam w pokoju, wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kordłę. Niespodziewanie szybko zasnęłam. ''To będzie trudny okres Luc,ale pełen przygód,oby pozytywnych'' pomyślałam.
                                                       * Następny dzień*
Zadzwonił budzik, jak każdego ranka. Lecz ten nie był 'każdym'.. Był inny. Już za parę godzin będę w Londynie u Josh'a.. tzn, u mojego... brata. To dalej tak dziwnie brzmi. No cóż już 3:30. Muszę się przygotować bo za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko.
Po 40 minutach szykowania spojrzałam w lustro. Wyglądałam w sumie nie tak źle jak na mnie:
Tak wyglądałam przed wyjazdem do Londynu :)
                                                     * Na lotnisku*
Pasażerowie lotu Warszawa-Londyn proszeni na odprawę! - usłyszałam komunikat. Posmutniałam trochę,bo w sumie zostawiam tu wszystko... wszystko co jest dla mnie ważne. A może raczej wszystkich.
Strasznie się boje,na prawdę. Jak nigdy dotąd. 
-Córeczko to już czas. Dzwoń do nas często. Na pewno wszystko będzie dobrze, dasz radę wierzymy w ciebie- powiedziała mama składając mi delikatny pocałunek na policzku.
-Powodzenia- ojciec, no w sumie czego mogłam się spodziewać. ''Kocham Cię, Trzymam kciuki, będę tęsknił'' o nie.. na pewno nie, chociaż w duszy strasznie tego chciałam.
-Dziękuję, będę tęskniła. Pa- zabrałam walizki i ruszyłam w stronę samolotu.
                                                      *W samolocie*
-Wszystkich pasażerów prosimy o zapięcie pasów bezpieczeństwa! - Lecimy już dobre pół godziny, w sumie nie jest tak źle. Brat ma mnie odebrać z lotniska, bo podobno otrzymał już moje zdjęcie i uda mu się mnie rozpoznać. Ok, Luc spokojnie, dasz radę...dasz radę... 
Nagle poczułam,że samolot zaczął się machać na obie strony, można było też odczuć silne turbulencje. Co się dzieję? Wszyscy pasażerowie zaczęli panikować,krzyczeć. 
-Proszę zachować spokój, próbujemy opanować sytuacje!- usłyszałam głos wyraźnie przestraszonego pilota. O Boże, teraz dopiero zdałam sobie sprawę co się dzieje. Wszystko zaczęło spadać na podłogę, a ja i pozostali ludzie w samolocie ledwo nie wypadaliśmy z siedzeń. Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam jak mam się zachować.
-Ratunku! My umrzemy!- usłyszałam krzyk kobiety z tyłu.
A jeśli to własnie tak ma zakończyć się moje życie...

_________________________________________________________________________________
BUM! Jest i 2 rozdział:>
Mam nadzieję,że się wam spodobał:*
WIDZISZ=SKOMENTUJ! To dla ciebie parę sekund a dla mnie ogromna motywacja:)
Chciałabym wam podziękować za ponad 100 wyświetleń wczoraj:)
Jak wam się podoba te opowiadanie? Jak myślicie co się stanie z Luc?
Wszystkiego dowiecie się niebawem. Rozdział 3 będzie najprawdopodobniej w czwartek, no chyba że uda mi się jutro:)
See you xx!

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 1 - ,,To twoja szansa..''

                                             ** oczami Lucy **
Ze snu zbudził mnie ten znienawidzony dzwięk.. czyli mój budzik. Jednak zignorowałam go i postanowiłam zrobić sobie jeszcze krótką drzemkę. Już po krótkiej chwili odpłynęłam w krainę Morfeusza..
-LUCY! - usłyszałam krzykmojej rodzicielki i szybko zerwałam się z łóżka. Pościeliłam łóżko i wykonałam pozostałe poranne czynności. Kiedy już miałam zejść na dół do salonu powstrzymał mnie dźwięk sms-a.
Podeszłam do stolika i odebrałam wiadomość:

Od: Max.
      ''Hej skarbie! Masz dzisiaj czas po szkole? Może po ciebie wpadę i ... gdzieś wyskoczymy hmm ? - Max xx''

Nie rozumiem,dlaczego on cały czas ma nadzieję! Max to mój chłopak, ale nie kocham go. Tak, to dziwne. Po prostu do tego związku zmusza mnie ojciec, który przyjaźni się z rodzicami Max'a a nawet prowadzi z nimi firmę.. Jednak Max to nie chłopak dla mnie. Jest po prostu nudny, chodziłby do ekskluzywnych restauracji czy opery. Mnie takie rzeczy nie kręcą. Cóż... postanowiłam mu odpisać.

Do: Max.
     ''Jestem dzisiaj zajęta,sorry. Ile razy ci mówiłam,że nie jestem twoim 'skarbem' -.-''
Po chwili znów usłyszałam wibrujący telefon. Nie miałam ochoty z nim pisać, nie mam ochoty nic z nim robić!
Spojrzałam na ekran, uff to tylko Angie, moja przyjaciółka.

Od: Angie♥
    ''Hej Luc, za 15 min pod szkołą, pamiętaj!''
O ludzie! Zostało mi tylko 15 min!?
Szybko zbiegłam na dół i przywitałam się z mamą.
-Gdzie ojciec?
-On...emm- widziałam, że matka nie chce mi odpowiedzieć.
-Znów przez całą noc siedział w biurze? nie rozumiem go, dla niego najważniejsza jest praca a nas wszystkich ma w dupie!
Nic mnie tak nie denerwuje jak to, że ojciec cały czas dba tylko o pieniądze,a mnie ma gdzieś. W sumie to już nawet nie chodzi o mnie. Widzę,jak moja mama całymi nocami płacze.. wiem że ten związek w ogóle jej nie służy. Te małżeństwo nie ma sensu i tyle.
-Nie mów tak Lucy,on po prostu się o nas troszczy kochanie. - widać, że nie mówi tego co myśli.. - Aha,no i żebym nie zapomniała dzisiaj wróć szybko do domu po lekcjach ja i ojciec musimy z tobą poważnie porozwamiać.
-Em. no ok, pa mamo ja już lece do szkoły!- Pocałowałam ją tylko i wyszłam.
Nie rozumiem, co oni chcieli mi powiedzieć... ważnego? on nie wiem. Mniejsza z tym, nie będę się teraz tym zadręczać. W oddali zobaczyłam już Angie czekającą na mnie pod szkołą...

                                                   ** 5 godz później **
-WRÓCIŁAM! - poinformowałam rodziców o moim powrocie od razu przy drzwiach..
-Dobrze,że jesteś córko, usiądź proszę do stołu...Musimy porozmawiać-powiedział ojciec.
Posłusznie usiadłam i  czekałam na rozwój sytuacji. Nagle odezwał się ojciec.
-Lucy, ty nie wiesz wszystkiego o swoim życiu..
Co? o co im do cholery chodzi?
-Można jaśniej ojcze?
Jednak teraz głos zabrała mama..
-Chcieliśmy... my chcieliśmy powiedzieć ,że ty.. nie jesteś jedynaczką.
-Co?! JESTEŚ W CIĄŻY MAMO? - Zaraz,zaraz ciąża ... czy oni nie są na to za... starzy?
-Nie.. Posłuchaj Lu, kiedy byliśmy młodzi. Ja i twój ojciec.. My nagle dowiedzieliśmy się ,że spodziewamy się dziecka. Miałam wtedy 18 lat.. Urodziłam je,ale wspólnie zdecydowaliśmy,że oddamy je do adopcji, my po prostu.. nie dalibyśmy sobie rady. Jednak moja siostra, ciocia Jessica zaproponowała ,że zaadoptuje naszego...syna.
-Jak to? Mamo,jak to syna? O czym wy mówicie..
-Lucy,byliśmy młodzi i głupi..
-AŻ TAK BARDZO GŁUPI ŻEBY ODDAĆ SWOJE WŁASNE DZIECKO!?
-On się znami kontaktuje, od 10 lat...
Nie rozumiałam już całej tej sytuacji. To było chore, czemu mi nie powiedzieli?
-I on chce cię poznać,dlateo postanowiliśmy, że do niego pojedziesz. On mieszka w Londynie, ma 23 lata.. Na pewno się polubicie.
-Mamo ja nawet nie znam imienia tego chłopaka a mam do niego lecieć!? Tak po prostu kiedy po 18 latach dowiaduje się że mam brata!?
-Josh, on ma na imię Josh.. Myślę,że tam może ci się spodobać i zostaniesz tam z nim.. zaczniesz studiować..TO TWOJA SZANSA.
-PRZESTAŃCIE ROZUMIECIE!? NIGDZIE NIE JADE! NIGDZIE!!!!!
Uciekłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi pogrążając się w rozpaczy:(

_____________________________________________________________________

Oto pierwszy rozdział, może mało akcji,ale spokojnie wszystko się rozkręci.
Mam nadzieję,że się podoba:)
WIDZISZ=SKOMENTUJ PROSZĘ . To dla ciebie pare sekund,a dla mnie wielka motywacja:)
Następny rozdział już jutro xx
Pa kochani ♥ xx

WITAM NA MOIM BLOGU! ♥

Hej wszystkim!
Dzisiaj zaczynam  swoją przygodę z tym blogiem,więc napisze wam jakie mam zamiary:)
Będę na nim pisała.... FANFICTION!
Uznałam,że jeśli to Harry jest moim idolem będzie ono właśnie o nim.

Sama kocham czytać wszelakie fanfiction i mam nadzieje,że mi uda się stworzyć przynajmniej po części takie wspaniałe jak te, które czytam.
Fanfiction te będzie opowiadało o zakompleksionej,odrzuconej dziewczynie z masą problemów. Nagle w jej życiu pojawi się osoba,która odmieni je w 100 procentach...
Mam nadzieje,że wam się to spodoba! ☻♥
Za chwilę zabieram się do stworzenia postu z bohaterami:)
___________________________________________________
Aha i jeszcze jedno-jest tu może osoba,która chciałaby mi stworzyć tło na mojego bloga? Byłabym wdzięczna:*

Pa xx