wtorek, 4 lutego 2014

ROZDZIAŁ 2 ♥ - ''Samolot masz jutro rano..''

'' -PRZESTAŃCIE ROZUMIECIE!? NIGDZIE NIE JADĘ! NIGDZIE!!!!
Uciekłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi pogrążając się w rozpaczy:( ''


Nie rozumiem, już nic nie rozumiem.. Czy oni postradali zmysły! Jak tak nagle mogę zostawić wszystko i wyjechać do jakiegoś chłopaka, którego w ogóle nie znam.. do...do.. mojego brata. To cały czas jest dla mnie nierealne. A może to tylko sen,nie wiem. Wiem,że nigdzie się nie mam zamiaru stąd ruszać.
Z rozmyśleń wyrwał mnie trzask zamka w drzwiach. Skąd oni mieli klucze? Ugghh..
-Córeczko,proszę my chcem..
-Nic nie chcecie! Myślicie,że mi jest teraz łatwo? Dowiaduje się o tym, że mam brata do którego mam jechać i jeszcze wy liczycie na to, że zamieszkam u niego i zacznę studia!
-Luc,wiemy że jest ci trudno, my chcieliśmy przeprosić..
-Diana,nie ma co owijać w bawełnę!- nagle z wielkim wyrzutem, raczył odezwać się mój ojciec. Jego gadania tym bardziej nie miałam zamiaru słuchać. Nienawidziłam go, po prostu go nienawidziłam. Trzymał mnie pod kloszem,nie patrząc na to co myślę,co czuje, czego pragnę. Obchodziły go tylko te jebane interesy!
-Masz samolot jutro rano, lecisz tam czy tego chcesz czy nie. Wszystko jest przygotowane. Dyrektor twojej szkoły też już jest poinformowany. Więc zamiast się nad sobą użalać zacznij pakować torby mała.
Nie zniosę tego dłużej! Wstałam z łóżka ,zbiegłam na dół i po prostu wyszłam. Słyszałam tylko przez chwilę wołanie matki,ale zignorowałam ją. Gdzie mam teraz iść? Postanowiłam udać się do Angie, muszę z nią pogadać..
                                                     *w domu Angie*
-Ale jak to? I oni powiedzieli ci o tym dopiero teraz?- widać, że tylko ona potrafiła mnie zrozumieć.
-Taa.. ja na prawdę nie chce tam jechać Angie, proszę Cię.. ja już nie wiem co robić.
-Kochanie,nie denerwuj się. Pojedziesz tam, posiedzisz trochę i wrócisz. Pozwiedzasz Londyn.To wspaniałe miejsce, dasz radę Luc:)
-Eh..może i tak. Dziękuje Angie♥ Jesteś wspaniała,będę dzwonić do ciebie codziennie i zdawać raport z dnia, zgoda?
-Zgoda,ale pamiętaj jeśli coś by się działo.. dzwoń. Proszę,dzwoń..- Teraz to była ta chwila w której mogłam dziękować Bogu,że mam tak cudowną przyjaciółkę. Chciałam ukryć łzy napływające do moich oczu i chyba na szczęście mi się to udało. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. O,sms.

Od: Max
        '' Lucy,słyszałem o twoim wyjeździe. Twoi rodzice mi wszystko wytłumaczyli.. Proszę, spotkajmy się. Chciałbym chociaż się z tobą pożegnać. Love u!
                                                                                          Max xx ''

Jeszcze tego brakowało. Nie miałam siły się z nim spotkać i słuchać tego jak to będzie tęsknił i jak to bardzo mnie kocha. On chyba nigdy nie zrozumie,że ja nic do niego nie czuje, ja po prostu.. ja nawet nie chciałabym takiego człowieka jako swojego przyjaciela, a tym bardziej chłopaka.
-Luc, ej stało się coś? Kto to napisał?
-Emm.. nie nic nic, wiesz już będę się zbierać Angie, dziękuje bardzo. Tak strasznie ci dziękuje, może to nie taki zły pomysł z tym Londynem. Rozerwę się, nie będę pod ciągłym nadzorem ojca. Kocham cię, będę dzwoniła kiedy tylko się da!-
Pożegnałyśmy się i ruszyłam w stronę domu. Przez całą drogę analizowałam plusy i minusy tego wyjazdu.. Może to jednak na prawdę nie taki zły pomysł. Dasz radę Lucy, jesteś silna.. Próbowałam pocieszyć się w duchu.
Weszłam do domu, gdzie już w drzwiach czekali na mnie rodzice. Widziałam jak mocno rozwścieczony jest ojciec.
-CÓRKO! Marsz do pokoju i już dzisiaj chcę widzieć twoje spakowane walizki. Idź wcześniej spać,bo już jutro o 5 musimy być na lotnisku. No,już już nie ma cię tu! - Już w o wiele lepszym humorze,chociaż również z milionami obaw ruszyłam do pokoju. Spakowałam walizki, ogarnęłam w pokoju, wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kordłę. Niespodziewanie szybko zasnęłam. ''To będzie trudny okres Luc,ale pełen przygód,oby pozytywnych'' pomyślałam.
                                                       * Następny dzień*
Zadzwonił budzik, jak każdego ranka. Lecz ten nie był 'każdym'.. Był inny. Już za parę godzin będę w Londynie u Josh'a.. tzn, u mojego... brata. To dalej tak dziwnie brzmi. No cóż już 3:30. Muszę się przygotować bo za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko.
Po 40 minutach szykowania spojrzałam w lustro. Wyglądałam w sumie nie tak źle jak na mnie:
Tak wyglądałam przed wyjazdem do Londynu :)
                                                     * Na lotnisku*
Pasażerowie lotu Warszawa-Londyn proszeni na odprawę! - usłyszałam komunikat. Posmutniałam trochę,bo w sumie zostawiam tu wszystko... wszystko co jest dla mnie ważne. A może raczej wszystkich.
Strasznie się boje,na prawdę. Jak nigdy dotąd. 
-Córeczko to już czas. Dzwoń do nas często. Na pewno wszystko będzie dobrze, dasz radę wierzymy w ciebie- powiedziała mama składając mi delikatny pocałunek na policzku.
-Powodzenia- ojciec, no w sumie czego mogłam się spodziewać. ''Kocham Cię, Trzymam kciuki, będę tęsknił'' o nie.. na pewno nie, chociaż w duszy strasznie tego chciałam.
-Dziękuję, będę tęskniła. Pa- zabrałam walizki i ruszyłam w stronę samolotu.
                                                      *W samolocie*
-Wszystkich pasażerów prosimy o zapięcie pasów bezpieczeństwa! - Lecimy już dobre pół godziny, w sumie nie jest tak źle. Brat ma mnie odebrać z lotniska, bo podobno otrzymał już moje zdjęcie i uda mu się mnie rozpoznać. Ok, Luc spokojnie, dasz radę...dasz radę... 
Nagle poczułam,że samolot zaczął się machać na obie strony, można było też odczuć silne turbulencje. Co się dzieję? Wszyscy pasażerowie zaczęli panikować,krzyczeć. 
-Proszę zachować spokój, próbujemy opanować sytuacje!- usłyszałam głos wyraźnie przestraszonego pilota. O Boże, teraz dopiero zdałam sobie sprawę co się dzieje. Wszystko zaczęło spadać na podłogę, a ja i pozostali ludzie w samolocie ledwo nie wypadaliśmy z siedzeń. Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam jak mam się zachować.
-Ratunku! My umrzemy!- usłyszałam krzyk kobiety z tyłu.
A jeśli to własnie tak ma zakończyć się moje życie...

_________________________________________________________________________________
BUM! Jest i 2 rozdział:>
Mam nadzieję,że się wam spodobał:*
WIDZISZ=SKOMENTUJ! To dla ciebie parę sekund a dla mnie ogromna motywacja:)
Chciałabym wam podziękować za ponad 100 wyświetleń wczoraj:)
Jak wam się podoba te opowiadanie? Jak myślicie co się stanie z Luc?
Wszystkiego dowiecie się niebawem. Rozdział 3 będzie najprawdopodobniej w czwartek, no chyba że uda mi się jutro:)
See you xx!

9 komentarzy:

  1. No no.. Akcja zaczyna sie rozkręcać!!
    Szybciej.. Pisz nexta!!
    Nie mogę się doczekać..
    A rozdział jak i opowiadanie zaczyna się nieźle.. ; DD

    OdpowiedzUsuń
  2. No całkiem fajne :) Średnio się dzieje, tylko ta końcówka mi sie bardzo podobała, więc czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiście:) no no trochę akcję wprowadziłaś:)) Mam nadzieję że rozkręcisz ją jeszcze bardziej w następnych rozdziałach♥ Popracuj troszję nad przejściem jednej czynności w drugą żeby nie było masło maślane > taka nała uważka <
    No to czekam na nexta ;)
    Lots of love
    /M:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ♥ pisz dalej,czekam! : * : * : *

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę ci takiego talentu :) Mam nadzieję, że następny będzie również taki jak ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybciutko jutro daj next ✈✈✈✈

    OdpowiedzUsuń